2 listopada 2018

#153 Podsumowanie października 2018 + stosik


Pierwszy miesiąc nowego roku akademickiego za nami. U mnie znowu nastąpiło zderzenie z rzeczywistością i nie czytałam tyle, ile chciałam – a przynajmniej nie czytałam, ile chciałam, książek tylko dla rozrywki. Było za to znów sporo lektur i musicie się do tego przyzwyczaić – ten rok taki będzie. Udało mi się jednak przeczytać coś ponad nie, trafiły się też dwa book toury. Była także Wielka Wymiana Książkowa, więc są też ciekawe zdobycze. To co? Zajrzycie? Zapraszam! :)




W październiku:
  • przeczytałam 8 książek
  • zaczęłam 2
  • łącznie dały one 2854 strony
  • to 92 strony dziennie
  • średnia ich ocen wyniosła 7,3
  • tym razem trudno wybrać mi najlepszą książkę, bo aż trzy otrzymały ocenę 9/10
  • najsłabszą za to była (tradycyjnie) moja lektura na studia – Dziurdziowie Elizy Orzeszkowej średnio do mnie trafili
  • dwie książki pochodziły z mojej biblioteczki, dwie przeczytałam w ramach book touru, jedna była egzemplarzem recenzenckim, dwie były lekturami na studia i dwie książki przeczytałam w aplikacji Legimi

Książki

Październik uderzył we mnie obuchem i – jak się spodziewałam – prawie od razu zaczęłam żałować, że nie czytałam więcej w wakacje. Na 3 roku mam zdecydowanie najwięcej czytania i mimo że tym razem naprawdę sprawia mi to przyjemność, to tęsknię do książek czytanych zupełnie dla rozrywki, takich, o których mogę Wam tutaj potem opowiedzieć. Październik zaczęłam od książki czytanej do Wielkobukowego Klubu Książkowego, czyli od Wielkiego Marszu Stephena Kinga. Okazało się, że to jedna z lepszych jego powieści, jakie miałam okazję czytać – mimo że jest dość krótka. Potem zabrałam się za książkę z book touru, który zorganizowała Ola z Nieuleczalnego Książkoholizmu, tj. za Niebo na własność, a że czytałam tę książkę głównie w pociągu, to musiałam się bardzo powstrzymywać, żeby nie płakać. Ściska mocno za serce. Następnie przyszedł czas na pierwszą lekturę tego roku, czyli na Martę Elizy Orzeszkowej, o której na pewno opowiem Wam w nowym cyklu na  blogu, który ruszy... kiedyś na pewno. ;) Później wpadła kolejna książka book tourowa, dobrze znany i głośny ostatnio Simon oraz inni homo sapiens. Akcję zorganizowała na Instagramie kasia_recenzuje. W międzyczasie czytałam też Macbetha Jo Nesbo – było to moje pierwsze spotkanie z tym autorem i pierwsze spotkanie z serią Projekt Szekspir. W dużej mierze udane, choć mam pewne zastrzeżenia. Potem oczywiście nie mogło zabraknąć lektury, jak co tydzień – i tym razem była to Eliza Orzeszkowa, teraz z powieścią Dziurdziowie. Jakby mi klasyki było mało, po tej powieści zabrałam się za Portret Doriana Graya i była to niesamowita uczta słowa. Mniej więcej od połowy października czytałam też opowiadania prosto z Korei Północnej, czyli Oskarżam. Opowieści totalitarne, skończyłam je już pod koniec miesiąca. Wcześniej zaczęłam też kolejną lekturę – uwaga, zaskoczenie – znów Elizy Orzeszkowej, tym razem dobrze znane większości z nas (mam nadzieję) Nad Niemnem. A ostatniego dnia miesiąca zaczęłam Wspomnienia Aleksandry Piłsudskiej, kobiety, która zafascynowała mnie w tym roku (za sprawą omawianej w kwietniu książki recenzenckiej). Opowiem Wam o niej już niebawem – w pewien szczególny listopadowy dzień. W październiku niekwestionowaną królową zostaje Eliza Orzeszkowa, bo oprócz jej powieści czytałam też kilka jej artykułów. W sumie gdybym miała doliczać do podsumowania artykuły i inne ciekawe rzeczy, które muszę czytać na zajęcia, to średnia stron czytanych dziennie na pewno by podskoczyła. :) 

Seriale/filmy/anime itd.

Mimo że czasu jakoś ciągle było mało, to serialowo i filmowo nawet się działo. W październiku obejrzałam pierwszy sezon Watahy, ale kompletnie nie chwycił mnie ten serial i raczej nie obejrzę sezonu drugiego. Zaczęłam też z moją drugą połową Mindhuntera i totalnie się wciągnęłam, obejrzeliśmy ciągiem pięć odcinków, na więcej nie było czasu, ale nadrobimy w listopadzie! (Teraz będę polować na książki). Poza tym obejrzałam ekranizację powieści 451 stopni Fahrenheita o tym samym tytule – była inna niż książka, ale moim zdaniem świetna. Zobaczyłam także film 22 lipca opowiadający o masakrze dokonanej przez Breivika na wyspie Utoya. Uznałam też, że mam ochotę bardziej zagłębić się w prawdziwe sprawy kryminalne, znalazłam milion dokumentów na Netflixie i chyba teraz z seriali przerzucę się właśnie na nie. Zaczęłam od Making a Murderer i obejrzałam 7 odcinków. Ogromnie wciągnęła mnie ta sprawa, tak więc już teraz polecam tym, którzy też są zainteresowani tego typu tematami. No i to w sumie tyle, chociaż jak na miesiąc spod znaku „nie wyrobię się z lekturami” (a listopad będzie jeszcze gorszy pod tym względem), całkiem sporo obejrzałam. Jak na mnie. Ale wracamy do głównego wątku.

Tytuły książek po kolei:
  1. Wielki Marsz, Stephen King – 264 strony, 9/10
  2. Niebo na własność, Luke Allnutt – 400 stron, 9/10 → book tour
  3. Marta, Eliza Orzeszkowa – ok. 200 stron, 8/10 → e-book/lektura 
  4. Simon oraz inni homo sapiens, Becky Albertalli – 304 strony, 7/10 → book tour
  5. Macbeth, Jo Nesbo – 480 stron, 7/10 → Legimi
  6. Dziurdziowie, Eliza Orzeszkowa – ok. 260 stron, 5/10 → Legimi/lektura
  7. Portret Doriana Graya, Oscar Wilde – 276 stron, 9/10 → egzemplarz recenzencki
  8. Oskarżenie. Opowieści totalitarne, Bandi – 264 strony, 6/10 
+ zaczęte: Nad Niemnem, Eliza Orzeszkowa – ok. 309 stron; Wspomnienia, Aleksandra Piłsudska – 97 stron



Na blogu w październiku:

W październiku pojawiło się dziewięć recenzji następujących książek:

Poza tym trzy posty nierecenzenckie:


Październik był oczywiście miesiącem Wielkiej Wymiany Książkowej, w której tym razem wzięłam udział na Instagramie, trochę z doskoku, bo wahałam się do ostatniej chwili. Ostatecznie udało mi się wymienić aż sześć książek, z czego jestem bardzo zadowolona. Poniżej moje zdobycze.


  • Lirogon Cecelii Ahern
  • Ring Kojiego Suzukiego
  • Behawiorysta i Czarna Madonna Remigiusza Mroza
  • Kiedy odszedłeś Jojo Moyes
  • Rok królika Joanny Bator

Poza tym przyszły egzemplarze recenzenckie z wydawnictwa Insignis, tak więc w ciągu najbliższych kilku tygodni opowiem Wam o:


  • Niewyjaśnionych okolicznościach Richarda Shepherda
  • Szkole szpiegów Denisa Bukina i Kamila Gulieva
  • Początkach (prawie) wszystkiego Grahama Lawtona

I to by było na tyle. Zrobiłam jeszcze jedno zamówienie, ale nie dotarło jeszcze do mnie, tak więc książki przechodzą na listopad.

Dajcie znać, co Wy przeczytaliście i kupiliście w tym miesiącu! Jaka książka października przypadła Wam najbardziej do gustu, a jaka była największą porażką?

4 komentarze:

  1. To ja czekam na recenzję "Nieba", ciesze się niezwykle, że Ci się podobał!
    Widzę, że obie ostatnio czytałyśmy Simona, ciekawa jestem twojej opinii.
    "Martę" na pewno kiedyś przeczytam, mój kolega z LO był nią zachwycony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Simon już wkrótce. :D A co do "Marty", nie wiem, jakoś tak trudno mi sobie wyobrazić zachwyt w kontekście tej książki, niemniej jest bardzo dobra. :)

      Usuń
  2. "Niebo" już za mną ;) Ale łączę się w bólu, jak wróciłam na drugi rok studiów, to też takie zderzenie z rzeczywistością ;) Ale jest kilka wykładów, na których mogę czytać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam taki problem (chociaż to chyba nie problem :D), że na wykłady w sumie nie chodzę. Zazwyczaj wtedy śpię. :D Więc też nie czytam w tym czasie. Ale czas na książkę zawsze się jakoś znajdzie. ;)

      Usuń